niedziela, 29 marca 2009

Amerykański Sen

Większość naszych błędów jest bardziej wybaczalna niż środki, którymi staramy się je ukryć.

Francois de La Rochefoucauld

Kilka słów wstępu, jakim może nie jest cytat, bardziej sentencja, która w zamierzeniu ma lekko odstępować od sensu ówże felietonu. Zacznijmy od początku. Kryzys, ten który nawiedza świat podczas końca pierwszego dziesięciolecia XXI wieku, spowodowany krachem giełdowym, zachwianiem największego rynku finansowego na świecie. Świat już nie takie problemy przechodził, ale co mnie w tym nurtuje? Pomimo zaawansowanych już systemów społecznych i medialnych, systemy demokratyczne tak i kapitalistyczne, wszystko zawodzi. Jak to zawodzi? Winni rozpętania całego zamieszania śmieją się światu prosto w twarz i jeszcze na tym zarabiają. No kurwa mać!! Ludzie na całym świecie boją się następnego miesiąca, a nawet i tygodnia, w obawie że to oni teraz dostaną wypowiedzenie w pracy. I co dalej? Proszę się postawić w sytuacji szarego pracownika, powiedzmy stoczni/fabryki, którego zadaniem jest utrzymać rodzinę oraz dom zamieszkany przez rodzinę. W pewnym momencie firma tłumacząc się brakiem środków, pogłębiającym się kryzysem jest zmuszona zredukować jego etat. Szarak pomimo dobrego sprawowania i wytrwałej pracy, jest zmuszony szukać nowe pracy. Ale gdzie teraz o pracę, skoro budowy stoją, w innych zakładach też zwalniają, a z zagranicy wcale nie lepsze głosy...

Przedsiębiorca widzi to wszystko swoimi oczami. Weźmy przykład z wielu Polskich sektorów do nie dawna nie tkniętych przez kryzys. Co się stało że zaczęło się walić? Analitycy tego nie przewidywali pod względem gospodarki. Według La Republica, Polska gospodarka jest najbardziej odporną gospodarką na kryzys w Europie (opinia z początku marca 2009). Ale nie długo potem zaczęło się walić. Co się dzieje? Przedsiębiorca, patrząc na sytuację za granicą, jak inne firmy starają się wybronić przed kryzysem szukają oszczędności. Dlaczego i oni nie mogli by zaoszczędzić, i (uwaga) 'przygotować się przed kryzysem'? Tak więc wprowadzają w życie plany oszczędnościowe, zwalniają pracowników lub obniżają pensję by jak najwięcej jeszcze z tego wydoić. Co się liczy? Kasa, kasa, kasa... Pracownik dostając niższą pensję (lub wcale nie dostając wynagrodzenia) odstąpi od swoich prywatnych inwestycji w zakup nowej pralki, telewizora, a nawet wprowadzając swoje prywatne plany oszczędnościowe, wpływając na mniejszy obieg pieniędzy. Co za tym idzie, cierpią sklepy, branże usługowe, budowlane, technologiczne, maleje liczba zamówień bo ludzie nie mają pieniędzy. Każda z tych gałęzi naturalnie zaczyna wprowadzać u siebie plany kryzysowe, tylko po to by przeżyć ten trudny okres, a wielu z nich nie dotrwa do końca roku. Tak koło się zamyka. Przedsiębiorca nachapał się na krótką metę, wpływając na ogólny kryzys w regionie, lub co gorsza w kraju. Tak też taka sytuacja się pogłębia, dotykając coraz to szersze grono przedsiębiorstw, a co gorsza ich pracowników.

Co jednak się dzieje z ludźmi którzy zawinili? "Stefan, musimy uchwalić sobie premie za ten miesiąc, bo nie długo nie będzie czego wyciągać z ludzi", "Roman, masz rację! Kurwa, trzeba działać". Tydzień później z kasy wypływa 160 mln. dolarów. Takie są realia. Grupa AIG na początku roku wystąpiła do senatu o dofinansowanie, pobrali 150 miliardów dolarów, by ratować system, ale coś poszło nie tak (ciekawe dlaczego) i miesiąc po tym wystąpili o kolejne 30 miliardów dolarów, a podatnicy płacą. I co się stało z pieniędzmi? Grupa AIG jest bliska bankructwa. A pieniędzy nie ma. Co to jest? Ludzie tracą pracę, a oni wypłacają sobie premie?! Powinni cieszyć się że mają jeszcze prace, a tym czasem na oczach wszystkich kradną jak idzie. Co z tym zrobić? Ja bym ich wszystkich wsadził, ale jak wiadomo nie można. W Polsce nic innego. W mieście stołecznym, uchwalono premie dla urzędników, bagatela 53 milionów złotych. Skoro w Ameryce mogą to czemu i tutaj nie można? No właśnie. Jedno głosowanie w stylu: "głosujemy nad tym czy przyznajemy sobie premie, kto jest za premią? Kto jest przeciw? Kto się wstrzymał? Dziękuję, przegłosowane". Zdecydowana większość głosów nie jest zaskoczeniem, może ktoś się wyłamał i wstrzymał się od głosowania, by nie stracić twarzy, a premię i tak dostanie. Co najbardziej chciało mi się śmiać, że niecałe półtora tygodnia później, w Faktach TVN grupy ITI Polska, poinformowano że w kasie budżetu miasta stołecznego brakuje 10 milionów na remont drogi, i każdy wielkie oczy, "No nie wiem jak to się stało". Fakt, ja też nie wiem co się stało z tymi pieniędzmi. A tłumacząc się z wydatków na premię, pani Gronkiewicz - Waltz tłumaczy tym że "To i tak mniej niż w latach ubiegłych". CO!!!! Nie ma wstydu o tym mówić. Każdy wie że politycy ciągną z budżetu jak tylko się da, ale o tym się nie mówiło. Teraz politycy już nawet się z tym nie kryją, mówiąc mi prosto w twarz "Okradliśmy cię i co nam zrobisz?". Najgorsze w tym wszystkim jest to że za kryzys nie płacą ci którzy go wywołali i stymulują, ale za kryzys płacą ci najbiedniejsi, którzy w wyniku bogacenia się bogatych, przechodzą w stan skrajnego ubóstwa. Jakiś czas temu na łamach jednej z bardziej czytelnych miesięczników napisałem, że to zwykłą Polkę powinni posadzić na miejscu premiera, gdyż tylko w taki sposób doczekalibyśmy się cudu gospodarczego. W wielu Polskich domach co miesiąc dochodzi do cudu gospodarczego, a wysoko uczeni politycy nie potrafili tego dokonać wspólnie ani razu w całej historii. W obecnej sytuacji, chyba nawet Polka by nie wystarczyła. Wierzę w Polskę, wierzę w Polaków, jesteśmy silnym narodem, ale ilu z nas przetrwa ten ciężki okres? Czy tym razem nie przyjdzie nam skapitulować.