niedziela, 13 grudnia 2009

Cat2 animation :D

Inspiracja.. czyjeś oczy ;) Nie powiem czyje, ale do niej powędruje ów praca. Praca rozłożona na trzy dni, 9772 ujęcia do animacji, dużo ołówków i dla odmiany na przemian używanych z ołówkiem automatycznym Lerlitz z wkładem HB 0,5 mm. Tym razem nie poprawiałem węglem, ale szkicowałem w naprzemiennym świetle co zresztą widać na animacji. Efekty tutaj:




PS. Podkład wybrała osoba do której powędrował szkic.


Pytania... wiele pytań... Zmiany, tak długo pożądane, a u ich schyłku rodzą się pytania, natury filozoficzno - osobowościowej. Jestem człowiekiem, bynajmniej staram się nim być, ale też jestem sobą, co na dzień dzisiejszy nie musi znaczyć to samo co inni uznają pod pojęciem człowiek. Czuję, chcę czuć, inspiruje, wpływa na emocje, koi zmysły... czas... pytania... obawy...

piątek, 13 listopada 2009

Tatuaż dla Kokosa


dzisiaj zamieszczam projekt tatuażu jaki wczoraj wykonałem dla kokosa. Później bardziej wy edytuję tego posta ;P

Edit:
Jakiś czas temu Kokos prosił mnie bym zaprojektował mu tygrysa (nie wiedzieć czemu akurat tygrys) na tatuaż dla niego. Przez długi czas nie bardzo to czułem, więc też się nie zbyt paliłem do tego zadania. Ale w końcu Kokos zaczął mnie dusić i... poleciało. Pierwsza zupełnie inna koncepcja zakładała inny układ, ale nie za bardzo do mnie trafiał. Dlatego też zmieniłem tę koncepcję właśnie na tą którą tutaj zamieściłem ;) Efekt jakiś tam jest, ważne że się Kokosowi podoba. Dla mnie bardzo się liczy to iż mogłem po raz kolejny wykorzystać swoje umiejętności na rzecz przyjaciela, nie mający pod tym żadnych kontekstów finansowych czy też innych podobnych korzyści. Ponadto wielka przyjemność.. wtajemnicz(/ona)eni wiedzą o co chodzi ;)

sobota, 31 października 2009

Kapsel Tymbark

Co by to było gdybym przestał szkicować, sam w sobie przestał bym chyba istnieć. Istotą mojego prywatnego życia, są emocje, które są widoczne właśnie w moich pracach.
Najnowszą pracę, zainspirowaną zawirowaniami ostatniego czasu, dedykuje tym którzy nie chcą by coś im z życia nie potrzebnie uleciało w zapomnienie...

Pracę wykonywałem jakieś 6 godzin, całkiem eksperymentalną jak dla mnie techniką, nanoszenia cieni warstwami począwszy od najjaśniejszych. Jak dla mnie efekt nie był jakiś porażający, ale po ocenach i komentarzach na digarcie stwierdzam że udało się ;)
Praca została wykonana naprawdę wieloma ołówkami, pomijając wszystkie z rodziny H, roztarty węglem, średnio twarda kartka formatu A4. Znajduje się w moim szkicowniku ;)

środa, 30 września 2009

:/ No comment..

Jest nie najlepiej. Potrafię dużo, ale nie potrafię zebrać się do kupy. Moja samoocena jest tak niska.. żenujące. Kiedy zastanawiam się nad samym sobą, sam sobie wydaję się być żenujący. Nie potrafię nic co chciałbym umieć. Potrafię rozwiązać najbardziej skomplikowane równania, a nie potrafię poderwać dziewczyny moich marzeń. Skąd to się bierze? Dlaczego jest tak a nie inaczej? Dlaczego nie ma wyjaśnień, a pozostaje cisza? Dlaczego to ja muszę być ten porządny, dlaczego nie umiem wykorzystać swoich umiejętności w taki sposób by osiągać korzyści które z kolei potrafiły by mnie uszczęśliwić... Popierdolona uczciwość, tak zakorzeniona w mojej osobie że nie potrafię jej wyrwać. To stanowi sęk cierpień oraz nieporozumień, manipulację wszyscy potrafią zrozumieć, uczciwość i jasność już nie.

czwartek, 17 września 2009

Gdy minie sen obiecaj że słowa nie zasną...

Człowiek jest niezwykle skomplikowaną istotą. Pomimo wielu przemyśleń i założeń nie udało mi się nic. Założenia były trudne, ale prostolinijne, a jednym z nich było prowadzenie wszelkich działań w taki sposób, aby w każdej możliwej złej sytuacji było jak najmniej cierpienia z drugiej strony, nie licząc się ze sobą samym. Pogrążyłem się. Chciałem być człowiekiem, chciałem być fair, nie wykorzystywać okazji, w stylu upojenia alkoholowego, bądź doła emocjonalnego... nie chciałem używać podstępów, a tym bardziej praktyk mających w rozwinięciu takie słowa jak manipulacja. Chciałem najpierw poznania, chciałem stopniowego zbliżenia, może małego droczenia, nie chciałem cierpień. Wszystko na nic. Twierdzenia w stylu: związek od pierwszego pocałunku, czy też : nie mówić o uczuciu jeżeli się nie jest tego pewnym, mogę sobie wsadzić w dupę. Czuję się naprawdę źle, prawdziwa huśtawka emocjonalna. Dużo rzeczy ponownie traci wiele na swych kolorach, otoczenie robi się ponownie stonowane skalą szarości. Jestem do niczego. Dano mi możliwości i umiejętności, których wielu mi zazdrości, lecz też odebrano mi coś innego. Nie potrafię... Znowu to samo... już miałem nadzieję, w końcu był ktoś kto potrafił mnie żywnie zainteresować, a ja to wszystko musiałem spierdolić. Nie nadaję się... kiedyś Michał Heller mi powiedział słowa, których wówczas nie rozumiałem, po tem wydawało mi się że zrozumiałem, a teraz wiem że nie zrozumiem. "nikt nie chce żyć z mądrą osobą, toż to bardzo uciążliwe". Przyjaciel powiedział, "masz za duży dystans do siebie", kiedy dystansu nie miałem było jeszcze gorzej, nikt nie rozumiał, teraz też nikt nie rozumie. Sam z resztą już nie rozumiem. Z jednej strony walczę by za szybko wszystkiego nie zostawić, a z drugiej nie widzę racji mojego bytu.
Jestem liściem na wietrze, pyłkiem piasku na chodniku, niczym nie znaczącym powiewem wplatającym się w czyjeś włosy... coś tam kiedyś takiego było, ale nie warto o tym pamiętać. Nie złoszczę się, dobrze wiem jaki jestem, pewnie to nawet dobrze, że jest jak jest. Nie przeznaczone mi zaznać czegoś czego pragnę, powinienem się cieszyć z tego co mam, tylko szkoda że nie mam się z kim tym podzielić...

niedziela, 29 marca 2009

Amerykański Sen

Większość naszych błędów jest bardziej wybaczalna niż środki, którymi staramy się je ukryć.

Francois de La Rochefoucauld

Kilka słów wstępu, jakim może nie jest cytat, bardziej sentencja, która w zamierzeniu ma lekko odstępować od sensu ówże felietonu. Zacznijmy od początku. Kryzys, ten który nawiedza świat podczas końca pierwszego dziesięciolecia XXI wieku, spowodowany krachem giełdowym, zachwianiem największego rynku finansowego na świecie. Świat już nie takie problemy przechodził, ale co mnie w tym nurtuje? Pomimo zaawansowanych już systemów społecznych i medialnych, systemy demokratyczne tak i kapitalistyczne, wszystko zawodzi. Jak to zawodzi? Winni rozpętania całego zamieszania śmieją się światu prosto w twarz i jeszcze na tym zarabiają. No kurwa mać!! Ludzie na całym świecie boją się następnego miesiąca, a nawet i tygodnia, w obawie że to oni teraz dostaną wypowiedzenie w pracy. I co dalej? Proszę się postawić w sytuacji szarego pracownika, powiedzmy stoczni/fabryki, którego zadaniem jest utrzymać rodzinę oraz dom zamieszkany przez rodzinę. W pewnym momencie firma tłumacząc się brakiem środków, pogłębiającym się kryzysem jest zmuszona zredukować jego etat. Szarak pomimo dobrego sprawowania i wytrwałej pracy, jest zmuszony szukać nowe pracy. Ale gdzie teraz o pracę, skoro budowy stoją, w innych zakładach też zwalniają, a z zagranicy wcale nie lepsze głosy...

Przedsiębiorca widzi to wszystko swoimi oczami. Weźmy przykład z wielu Polskich sektorów do nie dawna nie tkniętych przez kryzys. Co się stało że zaczęło się walić? Analitycy tego nie przewidywali pod względem gospodarki. Według La Republica, Polska gospodarka jest najbardziej odporną gospodarką na kryzys w Europie (opinia z początku marca 2009). Ale nie długo potem zaczęło się walić. Co się dzieje? Przedsiębiorca, patrząc na sytuację za granicą, jak inne firmy starają się wybronić przed kryzysem szukają oszczędności. Dlaczego i oni nie mogli by zaoszczędzić, i (uwaga) 'przygotować się przed kryzysem'? Tak więc wprowadzają w życie plany oszczędnościowe, zwalniają pracowników lub obniżają pensję by jak najwięcej jeszcze z tego wydoić. Co się liczy? Kasa, kasa, kasa... Pracownik dostając niższą pensję (lub wcale nie dostając wynagrodzenia) odstąpi od swoich prywatnych inwestycji w zakup nowej pralki, telewizora, a nawet wprowadzając swoje prywatne plany oszczędnościowe, wpływając na mniejszy obieg pieniędzy. Co za tym idzie, cierpią sklepy, branże usługowe, budowlane, technologiczne, maleje liczba zamówień bo ludzie nie mają pieniędzy. Każda z tych gałęzi naturalnie zaczyna wprowadzać u siebie plany kryzysowe, tylko po to by przeżyć ten trudny okres, a wielu z nich nie dotrwa do końca roku. Tak koło się zamyka. Przedsiębiorca nachapał się na krótką metę, wpływając na ogólny kryzys w regionie, lub co gorsza w kraju. Tak też taka sytuacja się pogłębia, dotykając coraz to szersze grono przedsiębiorstw, a co gorsza ich pracowników.

Co jednak się dzieje z ludźmi którzy zawinili? "Stefan, musimy uchwalić sobie premie za ten miesiąc, bo nie długo nie będzie czego wyciągać z ludzi", "Roman, masz rację! Kurwa, trzeba działać". Tydzień później z kasy wypływa 160 mln. dolarów. Takie są realia. Grupa AIG na początku roku wystąpiła do senatu o dofinansowanie, pobrali 150 miliardów dolarów, by ratować system, ale coś poszło nie tak (ciekawe dlaczego) i miesiąc po tym wystąpili o kolejne 30 miliardów dolarów, a podatnicy płacą. I co się stało z pieniędzmi? Grupa AIG jest bliska bankructwa. A pieniędzy nie ma. Co to jest? Ludzie tracą pracę, a oni wypłacają sobie premie?! Powinni cieszyć się że mają jeszcze prace, a tym czasem na oczach wszystkich kradną jak idzie. Co z tym zrobić? Ja bym ich wszystkich wsadził, ale jak wiadomo nie można. W Polsce nic innego. W mieście stołecznym, uchwalono premie dla urzędników, bagatela 53 milionów złotych. Skoro w Ameryce mogą to czemu i tutaj nie można? No właśnie. Jedno głosowanie w stylu: "głosujemy nad tym czy przyznajemy sobie premie, kto jest za premią? Kto jest przeciw? Kto się wstrzymał? Dziękuję, przegłosowane". Zdecydowana większość głosów nie jest zaskoczeniem, może ktoś się wyłamał i wstrzymał się od głosowania, by nie stracić twarzy, a premię i tak dostanie. Co najbardziej chciało mi się śmiać, że niecałe półtora tygodnia później, w Faktach TVN grupy ITI Polska, poinformowano że w kasie budżetu miasta stołecznego brakuje 10 milionów na remont drogi, i każdy wielkie oczy, "No nie wiem jak to się stało". Fakt, ja też nie wiem co się stało z tymi pieniędzmi. A tłumacząc się z wydatków na premię, pani Gronkiewicz - Waltz tłumaczy tym że "To i tak mniej niż w latach ubiegłych". CO!!!! Nie ma wstydu o tym mówić. Każdy wie że politycy ciągną z budżetu jak tylko się da, ale o tym się nie mówiło. Teraz politycy już nawet się z tym nie kryją, mówiąc mi prosto w twarz "Okradliśmy cię i co nam zrobisz?". Najgorsze w tym wszystkim jest to że za kryzys nie płacą ci którzy go wywołali i stymulują, ale za kryzys płacą ci najbiedniejsi, którzy w wyniku bogacenia się bogatych, przechodzą w stan skrajnego ubóstwa. Jakiś czas temu na łamach jednej z bardziej czytelnych miesięczników napisałem, że to zwykłą Polkę powinni posadzić na miejscu premiera, gdyż tylko w taki sposób doczekalibyśmy się cudu gospodarczego. W wielu Polskich domach co miesiąc dochodzi do cudu gospodarczego, a wysoko uczeni politycy nie potrafili tego dokonać wspólnie ani razu w całej historii. W obecnej sytuacji, chyba nawet Polka by nie wystarczyła. Wierzę w Polskę, wierzę w Polaków, jesteśmy silnym narodem, ale ilu z nas przetrwa ten ciężki okres? Czy tym razem nie przyjdzie nam skapitulować.

poniedziałek, 23 lutego 2009

Cat animation

No cóż, jakoś się składa że większość moich ostatnich postów składa się w większości tylko na publikacje moich projektów animacji, oraz publikacje moich prac. Jakoś też tak już dłużej nic nie pisałem. Wiadomo.. nie ma lekko. Pracować trzeba, trzeba... dużo się oczekuje, chyba za dużo bo nie ma nadal znaczących efektów w moim życiu, bynajmniej nie takich jakich ja bym chciał. Raczej się pogarsza, kolejne przykre zdarzenia, którym nie potrafiłem zapobiec, szansa której też nie potrafiłem wykorzystać... Jedak wciąż się łudzę iż będzie lepiej...
Na deser animacja na podstawie etapów wykonywania kolejnego szkicu. Użyte materiały są zamieszczone na klipie. Technika standardowa, ołówek ale tym razem bardzo nieznacznie roztarty węglem, ciężko rozetrzeć futro ;). Szkic oprawiłem w antyramę 40/30 ze szklaną powłoką, podarowałem Sandrze P. z okazji dnia Świętego Walentego 2009.