środa, 30 września 2009

:/ No comment..

Jest nie najlepiej. Potrafię dużo, ale nie potrafię zebrać się do kupy. Moja samoocena jest tak niska.. żenujące. Kiedy zastanawiam się nad samym sobą, sam sobie wydaję się być żenujący. Nie potrafię nic co chciałbym umieć. Potrafię rozwiązać najbardziej skomplikowane równania, a nie potrafię poderwać dziewczyny moich marzeń. Skąd to się bierze? Dlaczego jest tak a nie inaczej? Dlaczego nie ma wyjaśnień, a pozostaje cisza? Dlaczego to ja muszę być ten porządny, dlaczego nie umiem wykorzystać swoich umiejętności w taki sposób by osiągać korzyści które z kolei potrafiły by mnie uszczęśliwić... Popierdolona uczciwość, tak zakorzeniona w mojej osobie że nie potrafię jej wyrwać. To stanowi sęk cierpień oraz nieporozumień, manipulację wszyscy potrafią zrozumieć, uczciwość i jasność już nie.

czwartek, 17 września 2009

Gdy minie sen obiecaj że słowa nie zasną...

Człowiek jest niezwykle skomplikowaną istotą. Pomimo wielu przemyśleń i założeń nie udało mi się nic. Założenia były trudne, ale prostolinijne, a jednym z nich było prowadzenie wszelkich działań w taki sposób, aby w każdej możliwej złej sytuacji było jak najmniej cierpienia z drugiej strony, nie licząc się ze sobą samym. Pogrążyłem się. Chciałem być człowiekiem, chciałem być fair, nie wykorzystywać okazji, w stylu upojenia alkoholowego, bądź doła emocjonalnego... nie chciałem używać podstępów, a tym bardziej praktyk mających w rozwinięciu takie słowa jak manipulacja. Chciałem najpierw poznania, chciałem stopniowego zbliżenia, może małego droczenia, nie chciałem cierpień. Wszystko na nic. Twierdzenia w stylu: związek od pierwszego pocałunku, czy też : nie mówić o uczuciu jeżeli się nie jest tego pewnym, mogę sobie wsadzić w dupę. Czuję się naprawdę źle, prawdziwa huśtawka emocjonalna. Dużo rzeczy ponownie traci wiele na swych kolorach, otoczenie robi się ponownie stonowane skalą szarości. Jestem do niczego. Dano mi możliwości i umiejętności, których wielu mi zazdrości, lecz też odebrano mi coś innego. Nie potrafię... Znowu to samo... już miałem nadzieję, w końcu był ktoś kto potrafił mnie żywnie zainteresować, a ja to wszystko musiałem spierdolić. Nie nadaję się... kiedyś Michał Heller mi powiedział słowa, których wówczas nie rozumiałem, po tem wydawało mi się że zrozumiałem, a teraz wiem że nie zrozumiem. "nikt nie chce żyć z mądrą osobą, toż to bardzo uciążliwe". Przyjaciel powiedział, "masz za duży dystans do siebie", kiedy dystansu nie miałem było jeszcze gorzej, nikt nie rozumiał, teraz też nikt nie rozumie. Sam z resztą już nie rozumiem. Z jednej strony walczę by za szybko wszystkiego nie zostawić, a z drugiej nie widzę racji mojego bytu.
Jestem liściem na wietrze, pyłkiem piasku na chodniku, niczym nie znaczącym powiewem wplatającym się w czyjeś włosy... coś tam kiedyś takiego było, ale nie warto o tym pamiętać. Nie złoszczę się, dobrze wiem jaki jestem, pewnie to nawet dobrze, że jest jak jest. Nie przeznaczone mi zaznać czegoś czego pragnę, powinienem się cieszyć z tego co mam, tylko szkoda że nie mam się z kim tym podzielić...