niedziela, 18 grudnia 2011

Grammatik

Jakiś czas temu dwa lata katalizatorem strata odnaleziona rzecz poszukiwana prawda od dawna historia prosta uliczne życie i miłość do poezji budującej słów lirykę realizacja marzeń to co słyszysz to te parę prostych rzeczy a w moim życiu wszystko Bóg kumple potrzeba szczęścia szukania dobrych rzeczy spoko i upragnienia od lat się nie zmienia jak skała trwa to spiżowy pomnik i twórczość autentyczna uliczna lecz bez sprzecznie głębia liryczna wizja obrazów plastyczna pytają ile procent o czym plotę przedstawiam myśli istotę wśród tandetnych lśnić jak diament z podniesionym czołem moja historia ogień płonie..

Jesteś moim końcem i tylko moim początkiem przynosisz smutek dnia i wieczoru myśli słodkie ciągle Ty 24 365 wieki planety i galaktyk ścieżki bez końca każdy oddech oddany tu sprawiający chwile życia i potęgę moich słów mów a usłyszę karz nigdy nie zawaham się odpowiedzialność potęga słów wypowiedzianych szczęście wyboru i szukanie równowagi jak jin jang pokój ten jedyny czysty dźwięk jak aksamitu dotyk i subtelny jego brzęk estetyka uliczna liryka poetyka w ptasich skrzydłach i w bólu krzykach w lirycznych uniesieniach w poezji euforii w prawym życiu w mojej historii.

sobota, 17 grudnia 2011

Krople na szybie

Zawsze odwracam głowę, staram się wówczas nie myśleć, jednak za każdym razem niesamowicie wówczas pragnę spojrzeć, patrzeć w twoje oczy.. pragnę, czuję, cierpię, udręczam się… Tyle słów się ciśnie na usta, tyle wyznań, tyle zwierzeń, ale każde poprzedza myśl: czy to będzie właściwe? Czy nie przekroczę granicy? W przeciągu wielu lat praktyki nauczyłem się że niekiedy a nawet i częściej niż zazwyczaj lepiej gryźć się w język. Męczy mnie praca, to zapewne nie jest to co chciał bym robić, na pewno nie nadaję się do tej pracy. Rodzina, eh.. makabra, szwagier to nie rodzina, ale wpływ na nią ma, jego podejście.. szkoda słów. Dobry człowiek, ale ma momenty które wszystko psują. Lubię go, ale nie potrafię już go bronić. Mój brat, jedyny żyjący wydaję się jak by zupełnie nie był moim bratem. Kompletne przeciwieństwo, aż szkoda mi jego rodziny. Staram się pomóc, ale suma summarum… WTF? Ganiam za bratem, służę pomocą, choćby zwykłymi podwózkami, staram się..

Stres. Duży stres. Napięcie, wybacz mi za to. Chciał bym dużo, wiem że nie zasługuję, akceptuję, poddaję się osądowi oraz karze. Zawsze odwracam głowę gdy tylko zaczynam myśleć o tobie, myślę o prawidłowościach spływaniu kropli na szybie, czy da się je opisać, a jednocześnie mimo wszystko myślę o tobie, myślę bardzo intensywnie, to właśnie dla ciebie staram się wszystko ukrócić, by było tobie łatwiej. Nie jestem osobą tętniącą życiem, nie jestem okazem zdrowia, nie jestem w stanie zapewnić tobie szczęścia do końca życia, jestem trudny, jednak i ty jesteś trudna, chcę tego, chcę wyzwań, chcę ciebie. Jesteś mym natchnieniem w życiu! Jeżeli pozwolisz, nigdy nie pozwolę się tobie bać, nigdy!. Wiem, potrafię ranić tak jak nikt. Wszystko postaram się tobie wynagrodzić. Jestem tu i teraz!

środa, 14 grudnia 2011

Manifest

Skazany za swoje błędy, błędy z przeszłości, na dożywocie. Nic tego nie zmieni. Nie w sposób dobiegać się sprawiedliwości gdyż to jest sprawiedliwość. Jest ciężko mi z tym, chcę spędzić resztę mego krótkiego życia z tobą, jeżeli nie mogę u twego boku, to jako przyjaciel, jako kolega, jako znajomy… nie jako wspomnienie. Wybacz mi proszę wszystkie błędy, jestem twym niewolnikiem, zrobię wszystko by żyło się tobie lepiej, łatwiej, byś możliwie każdego dnia kładła się pod kołderkę z myślą: cudownie przeżyłam ten dzień, a z zachwytem i wyczekiwaniem myślała o kolejnym dniu. Kwieć twojego życia, koloryt twych emocji, zarówno pozytywnych jak i negatywnych, sposób myślenia, nowatorski, często irytujący, ale wciąż nietypowy, charakter, pazury… są pewne rzeczy które nie przemijają, które nie znikają z czasem, których zastąpić się nie da, które żyją, chcą żyć, uczucia jak że prawdziwe, bo nie poddały się zgubnym skutkom korozji. Wiem że nie wierzysz, wiem że nie masz nadziei, ja ją mam, wierzę że będzie dobrze, że wszystko się ułoży, trzeba wierzyć i do tego dążyć.

Bolą mnie słowa, bolą mnie twoje pesymistyczne wizje, twoje auto-poniżanie, stwierdzenia: nadaję się na dywan, bo wszyscy po mnie depczą. Chcę mówić: jestem, tutaj, jestem twym dywanem, oddam się tobie, zrób ze mną co zechcesz, zabij, rozdepcz, upokorz, spójrz swymi dużymi elipsycznymi oczyma, przytul, pozostań…